piątek, 3 kwietnia 2009

Napad na pocztę

Nie napisałem nic od dawna, bo miałem niespodziewane zgłoszenie na konferencję i musiałem napisać pracę. W międzyczasie niemal udało mi się dokonać napadu na pocztę. Za mieszkanie płacę, wpłacając pieniądze na konto prowadzone przez pobliską pocztą. Zachodzę więc ostatnio na pocztę i mówię po angielsku, że chcę wpłacić pieniądze na konto. Nie wiem, czy pani w okienku zrozumiała i czy w ogóle mówiła po angielsku, ale dałem jej numer konta napisany na kartce, który miał też podane imię właścicielki. Pani sprawdza coś w komputerze i prosi o paszport. Podaję paszport. Pani patrzy na paszport, przygląda się, zastanawia i w końcu pyta, które to jest moje imię (przy okazji paszport spowodował, że pani całkowicie przeszła na rosyjski). Wskazuję moje imię. Pani wzburzona zaczyna coś mówić, niemal krzyczeć po rosyjsku. Na szczęście udaje mi się zrozumieć, o co chodzi. Po angielsku i gestykulując tłumaczę, że ja chcę wpłacić, a nie wypłacić pieniądze. Uff! Udało się! Nie aresztowali mnie! Spróbuję znów okraść konto właścicielki mojego mieszkania za miesiąc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz