piątek, 27 lutego 2009

Reklama wyborcza

Na początku lutego były tutaj wybory. Poniżej zdjęcie reklamy wyborczej Netanyahu, za niedługo premiera, jeśli uda mu się stworzyć koalicję.



Czy tylko mi się wydaje, że na tej reklamie wyborczej Netanyahu wygląda jak skrzyżowanie Kaczyńskiego z Putinem? Czy to zasługa współczesnych kanonów politycznego PR?

czwartek, 26 lutego 2009

Absurdy tutejszej biurokracji: bezcenne!

AKT I

Losowy pokój w losowym miejscu na uczelni, bo to jedyny wolny pokój na uczelni. Pokój ma okno!


Autor Bloga (pochyla się nad laptopem i czyta na głos email):
Twoje konto komputerowe zostanie zablokowane 6 marca. Nie ma Cię ani na liście studentów, ani na liście pracowników. Może to wynikać z niezapłacenia opłaty za studia albo z opóźnienia w odnawianiu Twojego kontraktu. Jeśli myślisz, że otrzymałeś ten email w wyniku błędu, skontaktuj się z administratorem na Twoim wydziale.

AKT II

Piwnica wydziału matematyki. Pokój nie ma okna. Administrator Wydziałowy siedzi przed komputerem. Jest ciemno. Zapalony jest jedynie monitor. Administrator Wydziałowy rzuca cień na ścianę. Dzwoni telefon. Administrator Wydziałowy odbiera. Rozmawiając, cały czas namyśla się, klika i stuka na klawiaturze.

Administrator Wydziałowy:
Aha… Login? Hmmm… Nie ma takiej opcji, jak przedłużenie konta… Nie wyświetla mi się tutaj… No tak, mamy konta dla odwiedzających, ale maksymalnie do miesiąca, ale nie da się ich przedłużyć… (ze zdziwieniem) Naprawdę chcesz mieć sieć bezprzewodową? (ze zgrozą w głosie) Naprawdę chcesz mieć nadal możliwość drukowania? (po chwili) Jedyna możliwość to zapłacenie $60 za konto na rok… Spytaj się swojego gospodarza, może zapłaci.

AKT III

Urzędnik siedzi przy biurku. Na biurku stosy dokumentów, dwa razy wyższe niż samo biurko. Urzędnik niespiesznie przegląda papiery. Za nim wielki rozświetlony słońcem witraż. Witraż przedstawia okrytego złotem cesarza grającego na harfie.

Głos straszliwy (zza sceny):
Trzeba mieć duży takt,
By skończyć trzeci akt.
To nie złudzenie - to fakt.

wtorek, 24 lutego 2009

poniedziałek, 23 lutego 2009

Strzeż się przybyszu!

Krótkie ostrzeżenie dla podróżujących do Izraela. Wbrew wszelkim zapewnieniom, które słyszałem przed przyjazdem tutaj, oni naprawdę nie używają europejskich wtyczek. Żadna z wtyczek, które pasowały w różnych krajach w Europie, nie pasowała tutaj. Izraelskie wtyczki wyglądają prawie tak samo jak europejskie, ale mają węższe bolce. Z tego powodu również dziurki w kontaktach są mniejsze i europejskie wtyczki po prostu nie wchodzą.

niedziela, 22 lutego 2009

Język rosyjski

Drugim co do popularności językiem w Tel Awiwie jest rosyjski. Głównie z powodu dużej liczby Żydów-imigrantów z byłego Związku Radzieckiego. Gdziekolwiek się nie pójdzie, słychać ludzi mówiących po rosyjsku. Są nawet radiostacje po rosyjsku, jak ta, której słuchał taksówkarz, który przywiózł mnie z lotniska, a w wielu sklepach są napisy po rosyjsku. Ciekawe, czy rosyjski wpisze się na stałe w tutejszy krajobraz, czy też nowe pokolenia szybko się zhebraizują.

W zeszłym tygodniu widziałem panów raczących się świeżym chlebem w kawiarni wypiekającej własne pieczywo i popijających go Stolicznają. Biorąc pod uwagę, że było to o 10 rano, pojawia się kilka możliwości:
  • To taki zwyczaj przywieziony z ZSRR.
  • Byli to biznesmani załatwiający interesy.
  • Byli to naukowcy pracujący nad ważnym problemem.
Coś przegapiłem?

środa, 11 lutego 2009

Język hebrajski

Jedna z największych barier kulturowych, jakich doświadcza w tym kraju przybysz, to alfabet hebrajski. Wszystkie napisy jawią się jako ciągi losowych znaczków. Gdy mówię o tym znajomym amerykańskim Żydom, to przyznają, że nie pomyśleli o tym, że nie wszyscy uczą się hebrajskiego w dzieciństwie w szkołach. Przypomina mi się, gdy kiedyś nocowałem u znajomej pary naukowców i ich dzieci chciały bawić się ze mną w zabawę, którą znają ze szkoły: jak to się nazywa po hebrajsku? Nie szło mi za dobrze ;)

Wracając do alfabetu i języka, okazuje się, że nie wystarczy nauczyć się alfabetu, by przeczytać słowo po hebrajsku. Jest chyba nawet gorzej niż w języku angielskim. Przede wszystkim dlatego, że większość samogłosek i dodatkowych symboli jest zazwyczaj pomijana. Ale są też inne haczyki. Na przykład litera א (alef) znana każdemu po pierwszym roku studiów matematycznych, na początku słowa możne być wymawiana jako „a”, „e”, „u”, W zasadzie jedyna jej funkcja w takim przypadku, to zaznaczenie, że słowo zaczyna się od samogłoski. Nie ma łatwo. Choć na razie nie miałem za wiele czasu, to jednak nauczyłem się rozpoznawać niektóre słowa. Z ważniejszych przykładów: bar = בר. „Dziękuję” brzmi natomiast „toda” (tak jak ten pan od tego znanego twierdzenia).

czwartek, 5 lutego 2009

Tel Awiw

Nie pisałem od jakiegoś czasu, ale udało się ostatecznie dotrzeć do Izraela. Dodatkowym problem było to, że jeden samolotów nie mógł odlecieć, bo popsuł się jakiś komputer w Pittsburgu, który służy do wyważania samolotów. Jednak nie było żadnych problemów przy przekraczaniu granicy, pomimo tego, że mój lot powrotny jest później niż termin, w którym muszę opuścić ten kraj.

Tel Awiw to dosyć normalne duże europejskie miasto. Nie jest aż tak podobny do Nowego Jorku, jak zapewniali niektórzy. Jest tu obecnie raczej ciepło, ale w nocy robi się chłodno. Z ciekawostek, w szabat nie kursują tu autobusy, a taksówkarze liczą sobie oczywiście więcej. Do wielu miejsc można jednak dojść na piechotę, choć samo miasto jest rozległe. Dni robocze są tutaj od niedzieli do czwartku. Dzieci natomiast chodzą do szkoły od niedzieli do piątku. Na szczęście daje się zdobyć jedzenie także w soboty.

Ponadto, gdziekolwiek się nie udać ciągle napotyka się kontrole bezpieczeństwa, między innymi przy wejściu na uniwersytet, do galerii handlowych i dworców autobusowych. Często są one dosyć iluzoryczne, tak jak te przy wchodzeniu na teren uniwersytetu. Strażnicy skupiają swoją energię na studentkach i wniesienie czegokolwiek na teren uczelni nie stanowiłoby dla mnie problemu ;)