czwartek, 5 lutego 2009

Tel Awiw

Nie pisałem od jakiegoś czasu, ale udało się ostatecznie dotrzeć do Izraela. Dodatkowym problem było to, że jeden samolotów nie mógł odlecieć, bo popsuł się jakiś komputer w Pittsburgu, który służy do wyważania samolotów. Jednak nie było żadnych problemów przy przekraczaniu granicy, pomimo tego, że mój lot powrotny jest później niż termin, w którym muszę opuścić ten kraj.

Tel Awiw to dosyć normalne duże europejskie miasto. Nie jest aż tak podobny do Nowego Jorku, jak zapewniali niektórzy. Jest tu obecnie raczej ciepło, ale w nocy robi się chłodno. Z ciekawostek, w szabat nie kursują tu autobusy, a taksówkarze liczą sobie oczywiście więcej. Do wielu miejsc można jednak dojść na piechotę, choć samo miasto jest rozległe. Dni robocze są tutaj od niedzieli do czwartku. Dzieci natomiast chodzą do szkoły od niedzieli do piątku. Na szczęście daje się zdobyć jedzenie także w soboty.

Ponadto, gdziekolwiek się nie udać ciągle napotyka się kontrole bezpieczeństwa, między innymi przy wejściu na uniwersytet, do galerii handlowych i dworców autobusowych. Często są one dosyć iluzoryczne, tak jak te przy wchodzeniu na teren uniwersytetu. Strażnicy skupiają swoją energię na studentkach i wniesienie czegokolwiek na teren uczelni nie stanowiłoby dla mnie problemu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz